O lekcjach śpiewu, marzeniach i… Sanah!
- Damian Czarnecki
- 26 sie
- 3 minut(y) czytania

Kilka dni temu w końcu obejrzałem na Netflixie dokument, który od dawna odkładałem na później — o pewnej młodej polskiej artystce. Wiedziałem, że przyjdzie na to czas, bo w Nutce mamy tradycję: z uczestnikami Cotygodniowych Warsztatów Wokalnych spotykamy się kilka razy w roku, by wspólnie oglądać filmy o muzyce i artystach. To zawsze inspirujące chwile.
I tak oglądam (z moją żoną Kasią) bardzo interesujący dokument i… nagle olśnienie!
Na ekranie pojawiły się archiwalne nagrania sympatycznej licealistki ze szkoły muzycznej na Woli. Zajrzałem do starych notatek, żeby się upewnić czy dobrze pamiętam. Tak — Zuzanna Jurczak.
To było to samo spojrzenie, ten sam sposób bycia. Głos inny, ale jednak znajomy. Show-biznes potrafi zmienić wizerunek, ale uśmiech, serce i energia artysty pozostają te same.
Nutka, rok 2012.
Zuzia miała 15 lat. Śpiewała covery — jak większość moich uczniów — ale robiła to z niezwykłą czystością. Była w szkole muzycznej, grała na skrzypcach, a doskonały słuch muzyczny zdradzał od razu jej doświadczenie.
Pracowaliśmy razem jeden semestr. Wzięła udział w naszym koncercie i nagrała swoje pierwsze studyjne piosenki… jeszcze nie własne.
Była pełna entuzjazmu, marzeń i chęci rozwoju. A dziś? Jedna z największych artystek w Polsce.
O moich uczniach
Zazwyczaj przychodzą do mnie osoby pełne pasji i energii:
jedni marzą o karierze scenicznej,
inni po prostu kochają śpiewać,
a jeszcze inni traktują lekcje jak najlepszą formę psychoterapii.
Nagrywamy piosenki w naszym studiu, przygotowujemy się do konkursów, koncertów czy egzaminów. A czasem pracujemy nad wyjątkowymi występami — np. gdy ktoś chce zaśpiewać dla bliskiej osoby na ślubie.
Każda historia jest inna, ale pierwsze kroki wyglądają podobnie:
ćwiczymy dykcję,
uczymy się oddechu,
śpiewamy proste ćwiczenia,
wybieramy repertuar,
pokonujemy tremę i zyskujemy pewność siebie,
przygotowujemy koncerty i robimy pierwsze nagrania.
Prawie każdy startuje z tego samego miejsca… ale nie każdy idzie tą drogą równie daleko.
Zawsze powtarzam, że efekty naszych spotkań zależą przede wszystkim od zaangażowania ucznia. Nauczyciel jest przewodnikiem i wsparciem, ale bez poświęcenia wielu godzin ćwiczeń trudno osiągnąć ambitne cele — szczególnie jeśli marzy się o doskonałości i wielkiej scenie.
Miałem uczniów, którzy swoje marzenia potraktowali bardzo poważnie. Z wielu jestem dumny… choć są i tacy, o których wolę nie wspominać, zainteresowanym opowiem przy okazji.
To właśnie kocham w tej pracy: gdy talent spotyka się z determinacją, a muzyka staje się czymś więcej niż tylko dźwiękiem. Kiedy artysta schodzi ze sceny rozpromieniony i wiemy, że występ udał się idealnie. Kiedy endorfiny krążą we krwi zarówno mojej, jak i moich uczniów.
Wciąż powtarzam, że staram się spełniać marzenia moich uczniów - i przyznam, że realizując ich cele, często spełniam również swoje marzenia.
Wracając do Zuzi…
Jestem szczęśliwy, że miałem okazję z Zuzią pracować i wierzę, że dołożyłem małą cegiełkę do jej sukcesu. Wiem też, że trafiła na świetnych ludzi, którzy potrafią pielęgnować jej talent i razem z nią tworzyć coś niezwykłego. Owszem, wszyscy na tym zarabiają ogromne pieniądze – w końcu do show-biznes - ale widać, że działa to w symbiozie. A najważniejsze jest to, że Zuzia spełnia swoje marzenia i wygląda na bardzo szczęśliwą. I patrząc na nią, trudno nie cieszyć się razem z nią.
Życzę ci Zuziu dużo siły, zdrowia, rodzinnego szczęścia i niekończących się pomysłów na kolejne piosenki.
A Wam, moi obecni i przyszli uczniowie — odwagi i wytrwałości. Nigdy nie wiadomo, dokąd zaprowadzą Was marzenia.
Jeśli jeszcze nie oglądaliście „Sanah NA STADIONACH” - polecam serdecznie!
Nie tylko fanom jej twórczości, ale każdemu, kto chce zobaczyć, jak rodzi się i dojrzewa talent. Dokument jest naprawdę inspirujący i pokazuje, że warto iść za głosem serca i nie poddawać się zbyt szybko niepowodzeniom.
A jeśli sami marzycie o rozwijaniu głosu i może kiedyś o dużej scenie — zapraszam na zajęcia, najpierw na naszą kameralną scenę. Nigdy nie wiadomo, dokąd zaprowadzi nas muzyka.
Pozdrawiam,
Damian





Komentarze